Playlista

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 19

"Here we are at the to of a hill, a hill that's quietly crumbling"

***

Rebeka siedziała na swoim łóżku i bezmyślnie wpatrywała się w ścianę. Nie miała ochoty spać (bo jakby nie patrzeć ostatnie dni spędziła w śpiączce) ale była zbyt znużona żeby robić coś konkretnego.
Od momentu gdy się obudziła chciała porozmawiać ze Stefanem, ale jakoś nic z tego nie wyszło: Najpierw Hope nie chciała odejść od niej na krok, a później ta wiedźma Bennett zaczęła się wypytywać o Kola. I koniec końców świeżo wybudzona wampirzyca siedziała sama w pokoju.
Może on w ogóle nie chce z nią rozmawiać? W końcu minęło trochę czasu, pewnie przemyślał całą sprawę i teraz chce o tym zapomnieć. Tak, to wyglądało na Stefana - powiedzieć coś, zastanowić się nad konsekwencjami i wreszcie wycofać.
A może on czeka na jej ruch? Wyznał swoje uczucia a teraz czeka na jej reakcję.
Cholera, technicznie rzecz biorąc ona nic nie odpowiedziała na to jego wyznanie!
Dobra, raz się żyje.
Wstała z łóżka i powoli (baaardzo powoooli) wyszła z pokoju. Później skierowała się w stronę jego drzwi. Szła tak, jakby czekała na jakiś znak który każe jej zawrócić. Ale jak na złość nic się nie stało - nikt nawet nie wszedł jej w drogę.
W końcu wzięła głęboki oddech i zapukała w drzwi - lekko, jakby w ogóle nie chciała żeby usłyszał.
- Rebeka? Coś się stało?
- Nie. Nic. Ja tylko... Nie, to głupie, nieważne. Nic się nie stało, dobranoc!
Odwróciła się na pięcie, ale po chwili się zatrzymała.
- Chociaż w zasadzie to... Stało się!
Ponownie spojrzała w jego stronę.
- Wpadłam w śpiączkę.
- Wiem. - odpowiedział lekko zdziwiony - Byłem tam. - uśmiechnął się.
Nawet nie zwróciła na to uwagi.
- Wpadłam w śpiączkę - kontynuowała - ale zanim to się stało, powiedziałeś mi coś. To znaczy powiedziałeś coś co zabrzmiało jakbyś chciał powiedzieć... Jakbyś chciał powiedzieć że mnie kochasz. A ja nie wiem co o tym myśleć! Ja.. Ja nie miałam nawet czasu żeby jakoś ci na to odpowiedzieć... I teraz.. Teraz chciałabym o tym pogadać. Ale nie wiem.... Nie wiem czy ty jeszcze chcesz? Czy może w przypadkach śpiączki nie przyjmujesz reklamacji? - zaśmiała się nerwowo.
- Nie wiem czy tu jest dużo do omawiania Rebeka. Powiedziałem... co powiedziałem. Ale jeśli ty nie jesteś pewna, to... to ja poczekam. - spojrzał jej w oczy i znowu się uśmiechnął - poczekam Rebeka. W końcu jakby nie patrzeć ty kiedyś czekałaś na mnie 80 lat.
- W trumnie. - Przypomniała.
- W trumnie. Więc jeśli potrzebujesz czasu żeby przemyśleć kilka spraw... To ja nie naciskam. Dobranoc Rebeka. - chciał zamknąć drzwi gdy nagle kobieta go powstrzymała.
- Coś jeszcze? - spytał zdezorientowany Salvatore.
- Owszem. To bardzo szlachetnie z twojej strony że chcesz na mnie czekać. Ale do jasnej ciasnej, ja nie potrzebuję czasu!! Jeszcze tego nie zrozumiałeś? Nie potrzebuję czasu. Ale jeśli mamy spróbować, bez Eleny w tle i z włączonym człowieczeństwem, to muszę wiedzieć jedną rzecz. Czy ty..
- Tak.
- Ale jeszcze nie...
- Ale ja już odpowiadam. Tak, kocham cię Rebeka! Powiedziałem ci już to!
- Chciałam się upewnić. - zaśmiała się blondynka. - A poza tym dobrze się składa. Bo ja też cię kocham.
Stefan spojrzał na nią i parsknął śmiechem.
- Rzeczywiście dobrze się składa. - Powiedział obejmując ją.

***

- Oj oj oj, ktoś tu chyba powinien już spać prawda?
Hope spojrzała na Bonnie na wpół przymkniętymi oczami.
- N-niby k-ktooo??? - spytała a następnie rozdzierająco ziewnęła.
- Pewna młoda dama której kleją się oczy.
- Czy nie ma zaklęć które sprawiają że n-nie trzeba spaać??
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ale nie zmieniaj tematu Hope, musisz już iść spać.
- Ale wszyscy jeszcze nie śpią! - zaprotestowała dziewczynka, nagle bardzo rozbudzona.
- Taak??
- Tak! Tata i Caroline poszli na spacer, ciocia Rebeka poszła do wujka Stefana i jeszcze stamtąd nie wyszli a ty...
- A ja poszłam do ciebie.
- Bo wujek Kol zniknął. Inaczej poszłabyś do niego. - Stwierdziła złośliwie nieodrodna córka swojego ojca.
- Co- co ty właśnie powiedziałaś??!
- Że poszłabyś do wujka Kola. No bo nie poszłabyś gdybyś mogła?
- Skąd wiesz o...
- Widziałam go dzisiaj. Z tobą. Jak trzymaliście się za ręce. W kreskówkach jak ludzie trzymają się za ręce to znaczy że są zakochani. Jesteś zakochana w wujku Kolu?
- Właśnie, jesteś zakochana w wujku Kolu? - Bonnie usłyszała głos Kola tuż przy uchu i spojrzała na niego oburzonym wzrokiem.
- Hope, czas spać.
- Bonnie, dzieciak ma trochę racji. Jak mogłabyś się nie zakochać w wujku Kolu?
Dlaczego on zawsze pojawia się w najgorszych momentach, pomyślała wiedźma.
Hope wpatrywała się w nią rozbawiona.
- Wujek Kol teraz też tu jest, prawda?
- Hope Mikaelson, jeśli twój ojciec zobaczy że o tej porze jeszcze nie śpisz to urwie mi głowę, a tego byś nie chciała prawda?
- Wujek Kol na pewno by tego nie chciał.. - zachichotała dziewczynka, ale od razu zamilkła. - Już idę spać. Dobranoc!
- Zaraz przyjdę sprawdzić czy na pewno śpisz!
Bonnie bez sił opadła na kanapę.
- To dziecko chyba naoglądało się za dużo telenowel.
- Albo ma po prostu szósty zmysł skarbie.
- Masz szczęście że chce mi się spać, bo inaczej.. usłyszałbyś... bardzo... niemiłe.. słoooo...waa....
Po chwili pokój wypełniał już tylko świszczący oddech Bennett.

***

- Jak to musicie już jechać? A ja?- spytała ze łzami w oczach dziewczynka
- Hope teraz zostaniesz tu z ciocią, ponieważ Nowy Orlean nie jest teraz bezpieczny dla ciebie. Rozumiesz?- próbował wytłumaczyć córce Klaus
- Tak, tatusiu.- powiedziała smętnie Hope i przytuliła się do ojca- Ale będziesz do mnie dzwonił?- zapytała go po chwili.
- Codziennie.- obiecał Mikaelson po czym ucałował córkę w czoło i pozwolił jej pożegnać się z Caroline
- Będę tęsknić.- powiedziała tuląc się do blondynki
- Ja też.- odpowiedziała jej Care
- Pilnuj taty, okey?- szepnęła do niej po chwili pięciolatka, na co Forbes zaśmiała się i przytaknęła.
- Musimy już iść.- westchnął smętnie Klaus po czym razem z Caroline skierowali się do wyjścia.
- Pilnujcie się tutaj.- powiedział na odchodnym do siostry Mikaelson
- Będziemy.- zaśmiała się Rebeka jedną ręką obejmując bratanicę, a drugą swojego nowego chłopaka.
- A ty...- zwrócił się do Stefana
- Mam się zachowywać bo urwiesz mi łeb.- wszedł mu w słowo Salvatore po czym usłyszał dochodzący z za drzwi głos Caroline
- A ja mu w tym pomogę i ty już wiesz czemu!
- Tak, tak dotarło.- mruknął Stefan na co Hope i Rebekah zachichotały
- No to do zobaczenia.- pożegnał się Klaus po raz ostatni i zamknął za sobą drzwi.

***

- Myślałaś, że o tobie zapomniałam?- powiedziała brunetka zakłócając spokój Sheili Bennett
- Nie, ale bardzo na to liczyłam.- westchnęła czarownica patrząc z niechęcią na dziewczynę.- Co chcesz?- zapytała
- Ty dobrze wiesz co ja chcę i powiedziałaś, że mi to dasz.- warknęła wampirzyca
- Powiedziałam, że MOGĘ ci to dać, nie powiedziałam, że to zrobię.- stwierdziła poirytowana wiedźma
- Nie pogrywaj sobie ze mną bo...
- Bo co? Co mi zrobisz? Już jestem martwa.- zakpiła Sheila patrząc na brunetkę- Nie możesz mnie do niczego zmusić.
- Ale obiecałaś, zajrzałaś w moje wspomnienia, powiedziałaś że... Że mogę się tam pojawić chociaż na chwilę. Proszę cię to dla mnie bardzo ważne.- wyznała zdeterminowana do osiągnięcia swojego celu dziewczyna.
- No dobrze, ale będziesz miała godzinę. Tak jak mówiłam nikt nie będzie cię słyszał ani widział, pasuje?- zgodziła się dla świętego spokoju wiedźma Bennett
- Świetnie. Dzi... Dzię...- próbowała wydusić z siebie wampirzyca
- Nie wysilaj się.- prychnęła Sheila po czym zabrała się do rzucania czaru- Przez cały czas myśl o osobie, którą chcesz znaleźć to bardzo ważne, rozumiesz?- zapytała po czym wróciła do odprawiania rytuału. Kiedy skończyła była całkowicie sama...

***

- Przestań wpatrywać się w ten telefon.- powiedziała poirytowana Caroline- Jedziemy od pół godziny nic im nie będzie.
- No wiem. Sprawdzałem tylko czy przypadkiem nie wyciszyłem telefonu.
- Ta jasne.- prychnęła Care. Odkąd wyjechali z Nowego Yorku nie zamienili ze sobą praktycznie ani jednego słowa. Było to dość krępujące zwłaszcza po rozmowie jaką odbyli poprzedniego wieczora, ale żadne z nich nie potrafiło rozpocząć rozmowy. Zawsze kiedy byli razem towarzyszyła im Hope lub Marcel i wyglądało na to, że dopiero teraz gdy byli zamknięci tylko we dwoje w małym samochodzie zdali sobie z tego sprawę.
- O czym tak rozmyślasz?- zapytał Klaus widząc skupioną minę Caroline
- A o wszystkim po trochu. O Hope, Stefanie i Rebece, o tym skąd Bonnie tyle wie.- zaczęła wymieniać, a po chwili dodała.- O nas.
- Mam pewien pomysł.- powiedział słysząc jej odpowiedź Klaus, a ona tylko rzuciła mu pytające spojrzenie- Podobno byłaś na wycieczce krajoznawczej kiedy twój kolega cię zostawił dla mojej siostrzyczki.
- Nie przypominaj, bo mam ochotę go za to zabić.- przerwała mu Forbes, na co Mikaelson zaśmiał się i kontynuował swoją wypowiedź.
- W każdym razie co ty na to żeby kontynuować tą podróż?
- Że co?- zapytała zdezorientowana Caroline
- No wybierz jedno miejsce, które chciałabyś zobaczyć i pojedziemy tam.
- No a co z Nowym Orleanem, mordercą Eleny i tym wszystkim?- dopytywała
- To tylko jeden dzień więcej Care, poradzą sobie bez nas.- przekonywał ją wampir
- Ale...
- Nie chcesz jechać?- zapytał zrezygnowany
- Nie no chcę tylko... A zresztą nieważne. To gdzie jedziemy?- zapytała wesoło Caroline i posłała Klausowi uśmiech, który wampir tak bardzo uwielbiał.
- Przed siebie.- powiedział Mikaelson i wcisnął pedał gazu.

***

- To Klaus?- zapytała Cami spoglądając na telefon Elijahy.
- Tak pisze, że przyjadą z opóźnieniem, bo chcą gdzieś po drodze wstąpić.- odpowiedział jej wampir odkładając urządzenie na stół zawalony stertą książek.
- Niby gdzie?
- A bo ja wiem. To Niklaus, za nim nie dojdziesz.
- No nie mów...- mruknęła pod nosem Camille, a Elijah popatrzył na nią z dezaprobatą. Jak ona po tylu latach ciągle mogła do niego wzdychać? Podobno miłość jest ślepa, ale w tym wypadku to musiała być też zdrowo stuknięta. Chociaż on kiedyś też był zakochany bez pamięci w kimś kto nie był tego wart...
- Haalooo...- usłyszał nagle- W ogóle mnie nie słuchałeś prawda?- zapytała Cami
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Zauważyłam. Pytałam się czy skoro i tak nie mamy nic ciekawego do roboty, to nie chciałbyś iść na jakiś spacer, czy coś...- powtórzyła dziewczyna
- A powiem ci, że chętnie.- zgodził się bez wahania Mikaelson- To gdzie idziemy?- zapytał podnosząc się z sofy i ruszając o drzwi.
- No nie wiem, ty coś wymyśl.- powiedziała uśmiechnięta Camille i dołączyła do niego.
- No nie...- powiedział nagle Elijah, a Cami rzuciła mu pytające spojrzenie- Nie wziąłem telefonu, poczekaj sekundę, ok?- zapytał i nie czekając na odpowiedź w wampirzym tempie pobiegł do salonu. Kiedy do niego wszedł na sofie siedziała...- Niemożliwe powiedział i zamrugał kilka razy. Postać momentalnie zniknęła.- Zaczynam wariować.- mruknął po czym wziął telefon nie zaprzątając sobie głowy tą jednorazową halucynacją...

~~~~~~~~~~~
Witamy :D
Rozdział miał być dopiero jutro, ale NIESPODZIANKA! Udało nam się zebrać w sobie i skończyć go wcześniej. Uwierzcie nie było to proste zważając na naszego wakacyjnego lenia, więc mamy nadzieję, że rozdział nie jest zupełnie bez sensu ;) Przy okazji chciałybyśmy bardzo, bardzo baaaardzo podziękować za ponad 5000 wyświetleń. Wiemy, że dla niektórych to nieduża liczba, ale dla nas to ogromny sukces, z którego niezmiernie się cieszymy. Dziękujemy też za wasze motywujące komentarze i mamy nadzieję, że ich liczba będzie wzrastać z każdym dniem :)
Buziaczki ;*
Mar&Yacker <3

6 komentarzy:

  1. "Przed siebie" :D
    To było genialne :)
    Rozdział mega mi się podobał zwłaszcza Klaroline ,Stebekha i Kennet <3
    Ciekawe kogo zobaczył Elijah..
    Czekam na next i pozdrawiam kochane :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej, tak wszystko się wreszcie szczęśliwie układa :D Ale z racji, że czytałam kilka opowiadań +18, nie pogardziłabym tym u Was haha xD Fajnie by było gdyby któraś z tych par w następnym rozdziale się pocałowała :) Np. Klaroline <3 xD A no normalnie Hope to ja uwas uwielbiam - co za mądre i grzeczne dziecko :) Haha i jak Bonnie rozbroila xD Wypalam chyba ze dwa bledy ;) Napewno gdziesz bylo napisane 'w wampirzym' i zapomnialyscie dopisac tempie ;) A co do calej reszty to jest naprawde dobrze :) Jestem bardzo ciekawa jak tam im bd na tej wycieczce :D Czy mi się wydaję czy tą tajemniczą postacią jest Kath? :) Ciekawe czy bd coś między nią a Elijah :) Hmm...a Cami moglaby juz wyjechac xd Zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/07/sezon-2-rozdzia-i-wielkie-zmiany.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak mówiłam, jestem totalnie zakochana w małej Hope! Błyskotliwa, i mądra dziewczynka! I bardzo podoba mi się wątek Kol&Bonnie. W sumie to od zawsze go lubiłam, ma swój charakterek. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieję na więcej wiedźmy i Pierwszego :3

    Pozdrawiam serdecznie,
    Chev

    [ blondwlosa-zagadka ]

    OdpowiedzUsuń
  4. Hope najlepsza. Uwielbiam ją :D
    Wycieczka Klaroline <3
    Czyżby Elijah zobaczył Katherine ? Mam nadzieję, że tak ;)
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy rozdział, bardzo mi się podoba. Liczę na coś +18 XDDD
    Zapraszam także do mnie: http://ourblackmagic.blogspot.com/#_=_

    OdpowiedzUsuń
  6. Stebekah jest strasznie urocza, ale takim moim zdaniem przesłodzona. Nie wiem czemu, ale tak to odczuwam. Oczywiście scena mi się bardzo podobała. Hope, Kol i Bonnie to coś czego jeszcze nie spotkałam. Naprawdę Hope jest na tyle mądra by mówić takie teksty? Na pewno wujek Kol byłby nie pocieszony faktem martwej Bennett'ówny. Scena Klaroline taka prawdziwa. Faktycznie czytając ją, czułam się jakbym oglądnęła odcinek Pamiętników z nimi w roli głównej. Plec mogłaby wziąć z was przykład. Camille nienawidzę, ale widzę, że szykujecie między nią a Elijah'ą, coś. Coś niekoniecznie dobrego dla mnie :p Gratuluję 5000 wyświetleń, zasłużyłyście, dziewczyny! Pozdrawiam i życzę weny, oraz mocnego lekarstwa na waszego (naszego) wakacyjnego lenia.
    xoxo, elose

    OdpowiedzUsuń