Playlista

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 28

"I don't need your reasons, don't tell me 'cause it hurts."
- Nie wiem jak ty, ale ja padam z nóg.
Hope, która nie miała nawet siły się odezwać, spojrzała tylko na Rebekę spod przymkniętych powiek.
- M-mogę iść do łóóóżka? - ziewnęła.
- Jasne kochanie. Tylko umyj zęby, dobrze?
- Nie mogę raz tego nie zrobić?? - marudziła dziewczynka.
- Ej, i tak odpuszczam ci dzisiaj kąpiel, nie przeciągaj struny młoda damo. - Rebeka żartobliwie pogroziła jej palcem.
Hope powłócząc nogami skierowała się w stronę łazienki, a blondynka siadła na kuchennym blacie, jednocześnie podśpiewując.
- I just want to you to dance with me tonight.. Dum dum dum dum.. But if you.. *
- Ładna piosenka.
***
To była chyba najgłupsza rzecz która mógł powiedzieć, ale nic lepszego nie przyszło mu do głowy.
Gdy tylko usłyszała jego głos od razu się spięła, jej oczy pociemniały a uśmiech zniknął. Pożałował że w ogóle się odezwał - przed chwilą wydawała się taka szczęśliwa.
- Stefan.. - powiedziała słabo, machając nieporadnie rękami.
Podszedł do niej, wprost czując w powietrzu niezręczność sytuacji.
- Hope już śpi? - próbował zagaić rozmowę.
- Nie, poszła umyć zęby. Jak zawsze z ociąganiem.
- Może to dlatego że pasta jest miętowa. Dzieci chyba nie lubią tego smaku.
- Taak. Następnym razem kupię jej coś odpowiedniego..
W kuchni znowu zaległa cisza, na której tle doskonale było słychać bębnienie palców dziewczyny o blat.
- Rebeka, posłuchaj..
Bębnienie ustało.
- Możemy wreszcie normalnie porozmawiać?
- Cały czas rozmawiamy. - odparła machinalnie Mikaelson
- Ale nie o Elenie i tej sprawie z Damonem.
- Myślałam że powiedzieliśmy już sobie wszystko co tego dotyczy. Ja zgodnie z prawdą że nie mam z tym nic wspólnego, a ty mi nie uwierzyłeś.
- Wiem. I przepraszam za to. Za wszystko inne też.
Rebeka popatrzyła na niego podejrzliwie.
- Czyli wierzysz mi? I ufasz?
- Całkowicie. Pytanie tylko czy ty ufasz mi. I czy mi wybaczysz.
- To zależy.. - odparła, uśmiechając się przekornie i przyciągając go do siebie.
- Mam to uznać za tak? - uniósł brwi.
- Uznawaj to za co chcesz. - stwierdziła, po czym zatkała mu usta pocałunkiem, jednocześnie oplatając swoje nogi wokół jego talii.
***

- Nie wiem co było w tych drinkach, ale wyraźnie podrażniło moje struny głosowe.- powiedziała Caroline charcząc jak nienaoliwione wrota.
- Haha słyszę.- zaśmiała się Bonnie łykając aspirynę. Poprzedniego wieczora poszły na pół godziny do baru, a wyszły z niego ok. czwartej nad ranem, co teraz dawało im się we znaki pokaźnym kacem.- To jest w ogóle możliwe żeby wampir stracił głos?- zapytała wiedźma szukając produktów na śniadanie
- A bo ja wiem... Ja też jestem głodna.- narzekała Forbes leżąc na kanapie i przeglądając wiadomości w telefonie.
- To od Klausa?- spytała Bon podając przyjaciółce woreczek z krwią.
- Yep.
- I.....
- I nic. Niech się jeszcze trochę powywnętrza.- prychnęła Care po czym nie odczytując pozostałych esemesów wrzuciła swój telefon do torebki. Poprzedniego dnia spędziła wspaniałe chwile ze swoją przyjaciółką i nikt; ani Klaus, ani Stefan nie mógł jej tego popsuć. Kiedy Elena nastawiła Bonnie przeciwko niej myślała, że już nigdy nie znajdzie kogoś takiego, a już na pewno nie śniło jej się o odbudowaniu relacji ze zdrajczynią. Jednak teraz po śmierci Eleny poczuła, że może ona i Bennett są wstanie odbudować to co straciły, a nawet uczynić to silniejszym.- To co robimy dzisiaj?
- Nie wiem jak ty, ale ja mam coś ważnego do załatwienia na mieście. Może zaopiekujesz się Hope? Na pewno ucieszy się kiedy cię zobaczy.
- Nie głupi pomysł.- szepnęła po czym zaczęła chrząkać próbując wydobyć z siebie normalny dźwięk.
- No to cieszę się, że masz co robić a teraz uciekam.- powiedziała aż nadto wesoło wiedźma po czym cmoknęła w policzek Care i z uśmiechem wyleciała z pokoju.
- Zdrajca.- mruknęła Forbes, jednak z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk.

***

- Znowu się spotykamy.- powiedział Sebastian siadając na krześle przy barku i rzucając Camille jeden z najbardziej czarujących uśmiechów na świecie.
- Znamy się?- zapytała zdezorientowana dziewczyna
- Kiedyś zrobiłaś mi drinka. Sebastian.- przedstawił się wyciągając rękę w jej stronę.
- Cami...- powiedziała niepewnie blondynka i uścisnęła jego dłoń.- Powinnam cię pamiętać?- spytała wycierając szklanki stojące na blacie
- To już zależy od ciebie.- odpowiedział jej zadziornie mężczyzna co z jednej strony spodobało jej się, a z drugiej wzbudziło w niej podejrzenia co do jego osoby.- Patrzysz na mnie jakbym miał cię zaraz zamordować.- zażartował
- Nie codziennie spotykam kogoś kto jest tak mało dyskretny.- mruknęła z dezaprobatą Cami na co Sebastian zareagował gromkim śmiechem
- Nie podrywam cię, przysięgam.- wydusił śmiejąc się, jednak widząc urażone spojrzenie blondynki wyjaśnił.- Znaczy jesteś piękna i w ogóle, ale mam dziewczynę.
-Uff... Bo nie jestem zbyt dobra w spławianiu kolesi.- odetchnęła z ulgą po czym oboje roześmiali się.
 - Camille?- usłyszeli nagle głos Elijahy stojącego w drzwiach
- Elijah co się stało?- zapytała zaniepokojona dziewczyna
- Było kolejne morderstwo. Myślałem... Bałem się...- wyjąkał i pędem podchodząc do dziewczyny mocno ją przytulił.
- Spokojnie, nic mi nie jest.- wyszeptała po czym objęła mocno Mikaelsona. Zza jego pleców chciała spojrzeć jeszcze na Sebastiana lecz jego już nie było...

 ***

- Caroline!- krzyknęła Hope próbując wyłudzić od dziewczyny kolejne pół godziny w parku.
- Nie ma opcji. Jest już późno, a ty musisz iść spać.- blondynka zachowywała nieugiętą postawę, chociaż kiedy widziała słodkie starania dziewczynki miała ochotę spełnić każde jej życzenie.
- Ploooooooseee.- spojrzała na nią szczenięcymi oczkami. Swoją drogą Klaus ma takie oczy.- powiedziała sobie w myślach Forbes i od razu dodała: Oczywiście kiedy nie zachowuje się jak dupek.
- Piętnaście minut i jeżeli poprosisz chociażby o minutę więcej to już nigdy nigdzie nie pójdziemy. Zrozumiano?- zgodziła się Caroline, na co Hope pisnęła ze szczęścia, pospiesznie uścisnęła opiekunkę i pobiegła na huśtawkę. Sama usiadła na ławce i z błogim uśmiechem na ustach patrzyła jak mała Mikaelson próbuje dosięgnąć chmur. Oczywiście jej chwila spokoju została przerwana przez dzwonek telefonu. Klaus. Próbował dodzwonić się do niej od wczoraj. Na początku go ignorowała, jednak po woli robiło to się uciążliwe, więc odebrała. Nie zdążyła się nawet przywitać kiedy usłyszała głos w słuchawce.
- Caroline jak śmiałaś tak zniknąć bez słowa.- no i się zaczyna, pomyślała.- Przed chwilą dowiedziałem się, że zamordowano jakąś dziewczynę, a ty nawet nie raczyłaś odebrać telefonu! Martwiłem się o ciebie. I zanim zaczniesz się ze mną kłócić to musisz wiedzieć, że wiem, że jesteś w Nowym Yorku i mnie unikasz, ale musisz zrozumieć, że nie masz do tego powodu. Tak, zostawiłem cię, ale przeprosiłem już za to i tak, to prawda byłem u Camille, ale powiedziała, że to coś ważnego i myślałem, że chodziło o sytuacje w Nowym Orleanie. Kiedy dowiedziałem się, że chciała po prostu ze mną porozmawiać wyraźnie dałem jej do zrozumienia, że to ty się dla mnie liczysz nie ona i możesz się nawet zapytać o to Elijah, ponieważ sposób w jaki to zrobiłem nie należał do najdelikatniejszych, a ona poleciała wypłakać się w jego ramię.- Caroline w tym momencie totalnie zatkało. Chciała coś powiedzieć jednak z jej ust nie padło żadne słowo. Jakby jej struny głosowe straciły dźwięk. W tym czasie Klaus kontynuował.- Naprawdę cię przepraszam Care. Nigdy nie zapomniałem o obietnicy, którą ci dałem. Ani o tej, że zostawię cię w spokoju, ani o tej kiedy mówiłem, że chcę być twoją ostatnią miłością, a teraz ty tu jesteś i.... To wszystko zależy od ciebie Caroline. Zmieniłem się, moje życie się zmieniło, to wszystko... Nie mogę pozwolić sobie na jakiekolwiek niedomówienia, a ty ostatnio masz poważne zachwiania emocjonalne, ale to w porządku. Pomogę ci. Potrzebuję tylko słowa zgódź się aby ci pomóc, a ja w przeciągu kilku godzin będę w Nowym Yorku, ale jeżeli nie zdecydujesz teraz to ja się poddaję Care. Muszę chronić swoją córkę, a nie mogę tego robić walcząc równocześnie o ciebie i z tobą. Więc....- zakończył wampir a z oczu Caroline popłynęły łzy. Chciała się odezwać tak bardzo chciała. Otwierała usta praktycznie krzycząc. Jednak on nie mógł niczego usłyszeć. Nikt niczego nie słyszał ponieważ głos Caroline po prostu zniknął. A ona stała na środku parku płacząc i próbując wyznać, że chce z nim spędzić resztę życia chociażby nie wiem jak bardzo go nienawidziła.- Caroline...- na dźwięk jego głosu wydała z siebie niemy szloch.- Nie wysilaj się. Rozłączę się za ciebie.- usłyszała głos Mikaelsona, który nie był teraz niczym więcej niż warknięciem. Następnie usłyszała charakterystyczny dla przerwanego połączenia dźwięk. To był koniec. Na prawdę. Stała i patrzyła się w przestrzeń trzymając telefon i próbując wydobyć z siebie choćby najmniejszy dźwięk, lecz to wszystko było na próżno. Nie mogła nic powiedzieć, ponieważ odebrano jej głos.
- Ciociu.... To może pójdziemy do domu.- powiedziała cichutko Hope i trzymając w swojej kruchej rączce dłoń Caroline zaprowadziła ją do domu.



Hej drodzy czytelnicy!
Rozdział co prawda z małym opóźnieniem, ale... mamy nadzieję że nie zawiodłyśmy waszych ńoczekiwań. I mamy dla was niespodziankę... Nowy rozdział pojawi się prawdopodobnie już w środę/czwartek. Więc czytajcie, komentujcie i czekajcie cierpliwie.
Buziaki
Mar&Yacker

2 komentarze:

  1. OMG!Biedny Klaus 😭 Buedna Care 😭 Dodaj jak najszybciej prosze!

    OdpowiedzUsuń
  2. o mój boże...i co teraz z Klaroline?! Wy mnie naprawde zaskakujecie, chyba nie tylko mnie :D Mimo wszystko ze relacja Klaroline potoczyla sie tak a nie inaczej, to i tak bardzo ten watek mnie wciagnal i sprawil ze gdy to czytalam to mialam oczy szeroko otwarte :) I mam do Was takie pytanie bo czegos nie rozumiem...o co chodzilo z tym ze Care nie moze wydobyc z siebie glosu? Bo ja przywiduje 2 opcje a nie wiem ktora jest poprawna :D Stef z Bekha juz pogodzeni, chociaz tyle dobrego. Mam nadzieje ze dzisiaj pojawi sie rozdzial bo jestem bardzo ciekawa co wydarzy sie pomiedzy Klaroline. Pewnie jak zwykle mnie olsnicie <3 + Przepraszam za spóźnienie z komentarzem.
    Lovki, kisski, przytulaski.

    OdpowiedzUsuń