~ Hello, hello. Anybody out there? Cause I don't hear a sound. Alone, alone, I don't really know where the world is, but I'm missing out.
Nagle zapadła cisza.
Nie taka kompletna, bez przesady. Jakieś pojedyncze belki, cegły czy co tam jeszcze było, spadały na ziemię i powodowały głuchy łoskot.
Inna sprawa że Davina nie zwracała na to uwagi. W tym momencie było jej wszystko jedno czy wokół było cicho jak na pogrzebie, czy spadały bomby.
Nie no, przesadziłam. Bomby by jej jednak chyba przeszkadzały. Po prostu była tak skupiona na tym co działo się w jej wnętrzu, że na świat zewnętrzny nie zwracała najmniejszej uwagi.
Może to i lepiej że nie patrzyła. Nawet jej zrobiłoby się przykro, gdyby zobaczyła Stefana, który siedział po turecku na podłodze i trzymał w swoich ramionach bezwładne ciało Rebeki.
xxx
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Powtarzał te same słowa odkąd tylko ją znalazł. Nie wiedział czy go słyszała - ale nawet mu to nie przeszkadzało. Bo tak naprawdę, to powtarzał te same słowa nie żeby uspokoić ją - wiedział że jest dzielna.
Powtarzał te słowa żeby przekonać samego siebie, że wcale jej nie stracił. Że to tylko chwilowe, że ona tylko....
O cholera. Co tak w zasadzie się jej stało?
Palnął się w głowę, po czym bardzo delikatnie opuszczając ciało blondynki na ziemię wstał i dokładnie przyjrzał się jej całej.
Nic nie znalazł.
I dopiero wtedy dotarła do niego powaga sytuacji. 1000 letnia wampirzyca nie straciłaby przytomności z powodu normalnej kontuzji. Jedyną rzeczą która mogła pokonać pierwotnych była magia. A on przypadkiem miał przy sobie potężną (i nieźle rozchwianą emocjonalnie) czarownicę.
xxx
- Babciu?? Babciu??
Bonnie bezskutecznie nawoływała. Wokół nie było nic, tylko drzewa i jakieś dziwne jezioro.
- Jeremy?? To ty??
- Cóż, nie nazywam się Jeremy, ale owszem to ja.
Nie, to nie może być..
- Kol Mikaelson. Czyżbym nie wysłała cię na tamten świat?
- Owszem. Ale nie martw się skarbie, nie gniewam się. Po prostu trochę poniosły cię skrupuły, każdemu się zdarza.
Miała ochotę rzucić w niego jakimś zaklęciem, które zmyłoby z jego (przystojnej) twarzy ten wnerwiający uśmiech. Niestety, w tym cudacznym miejscu magia najwyraźniej nie działała. Zupełnie jak sprawiedliwość.
- Nie sądzę żeby często zdarzało się to tobie. No, chyba że masz wyrzuty sumienia po tym jak zabijasz niewinnych ludzi albo niszczysz im życie.
- Ciekawe czy to samo mówiłaś swojemu chłopakowi. Jeremy, łowca wampirów, a zarazem brat cudownej Eleny. Zawsze wiedziałem że Mystic Falls to miejsce hipokrytów, ale nie wiedziałem że aż tak.
Bonnie poczuła jak wszystko się w niej gotuje.
- Nie jesteś ani trochę lepszy od Eleny, Jeremiego czy Damona.
- Wiem skarbie. Sęk w tym, że ja potrafię się do tego przyznać, zamiast zganiać winę na wszystkich dookoła.
- Oogh... Nie będę z tobą rozmawiać o moralności. To tak jakby pytać matematyka o magię - nawet nie wierzy że coś takiego istnieje.
Myślała że wampir (czy kim on tam był) wreszcie się obrazi, albo chociaż da jej spokój. Nic z tego. Brunet po prostu śmiał jej się prosto w twarz.
- Oooh, ten czas z tobą będzie dużo ciekawszy niż sadziłem.
- Oh przestań się śmiać. Gdzie jesteśmy?
- Nie powiedziałem ci jeszcze?? Co za nieuwaga z mojej strony. Piękna Bonnie, witaj na drugiej drugiej stronie, zwanej przez niektórych prywatnym piekłem Kol'a Mikaelsona. - Ukłonił jej się niczym prawdziwy dżentelmen, po czym spojrzał na jej twarz i znowu się zaśmiał.
- Nie rób takiej miny skarbie. Nie zostaniesz tu na zawsze. Zresztą ja, o ile mi pomożesz, też nie. - mrugnął do niej, po czym ujął jej dłoń i pocałował. Już miała odpowiedzieć mu czymś złośliwym, gdy otworzyła oczy, i, wyobraźcie sobie jej zdumienie, leżała na własnym łóżku.
Natomiast Kol... Mogę tylko powiedzieć że definitywnie nie zniknął, choć czarownica przez następne kilka godzin była pewna, że to wszystko było tylko snem.
xxxx
- Co z nią??!!
Wzburzony brunet podszedł do niej, najwyraźniej zniecierpliwiony tym, że przez ostatnie godziny nie odpowiadała na jego pytania. Zresztą, miał do tego prawo. Ona też miała by dosyć tak długiego czekania na wieści o stanie ukochanej osoby.
A nie, moment. Ona już nie miała ukochanych osób.
W każdym razie, zamiast rzucić w niego zaklęciem i kazać mu się zamknąć, Davina wstała z posadzki (o ile w ogóle można było to tak jeszcze nazwać) i poklepała go po ramieniu.
- Będzie dobrze. Bywała w gorszych opresjach.
Było to oczywiste kłamstwo, ale jemu najwyraźniej trochę pomogło.
- Dopiero co ją odzyskałem. Wolałbym nie zostać bohaterem przypowiastki o tym że czasem robimy coś za późno. - uśmiechnął się smętnie.
- Jak na razie wiem tylko, że to nie jest żaden przedmiot. To znaczy nic się w nią nie wbiło ani nic. To była magia, ale jakimś cudem zadziałała tylko na nią. A wedle wszelkiej logiki, jeśli coś zaszkodziło jej...
- To powinno zabić mnie. Wiem. Ale w takim razie co to może być?
- Nie mam pojęcia. Ale wiem jedno - to nie mój rodzaj magii. Zbyt czarna, za dużo niejasności. Nie mogę wam pomóc. Przykro mi. Ale gdybym spróbowała, to tylko zabiłoby to mnie. A, przepraszam że to powiem, za bardzo cenię sobie życie żeby zmarnować je na ratowanie kogoś kto już i tak żył stanowczo za długo.
xxxx
- Czemu do jasnej cholery znowu tu jestem?
Tego było już za wiele. Gdy pierwszy raz jej się to przyśniło, była pewna że to jakiś błąd mózgu, przypadek, zły dzień, cokolwiek. Gdy przyśnił jej się drugi raz, pomyślała że musi być coś w jej otoczeniu co jej go przypomina. Przejrzała całe mieszkanie, wyrzuciła jakieś stare rzeczy, ale to nie pomogło. W końcu stwierdziła że to dlatego, że za dużo o nim myśli.
Wtedy sny ustały.
Przez jakieś 2 tygodnie miała, spokój, gdy pewnej nocy...
- Spokojnie skarbie. Już tłumaczę. TO NIE SĄ SNY!! TO DZIEJE SIĘ NAPRAWDĘ!! - wrzasnął, po czym jak gdyby nigdy nic złośliwie się uśmiechnął.
- Przepraszam..
- Ależ proszę.
- Czy to ty mnie tutaj ściągasz??!! Nie masz lepszych rzeczy do roboty??!! Aż tak ci się nudzi??!!
- Nie krzycz Bonnie, nie ma potrzeby. To nie ja cię tutaj ściągam. To nawet nie był mój pomysł. Ale teraz musisz mnie uważnie posłuchać. Kiedy 2 tygodnie temu przestałaś mieć te wizje, stało się tak bo nie widzieliśmy już sensu męczenia cię. Two-.. Stwierdziliśmy, że jakoś inaczej się z tobą skontaktujemy. Tyle że sprawy uległy zmianie. Musisz mi pomóc Bonnie Bennett.
- Coś nowego...
- Żebyś wiedziała. Mojej siostrze coś jest. Nie wiemy jeszcze dokładnie co, ale to ciemna magia. Od tysięcy lat nie było po niej ani śladu, a tu nagle pojawia się i wtrąca moją, podobno niezniszczalną siostrę, w stan śpiączki.
Bonnie spojrzała na niego zdziwiona. Rebekah pokonana przez magię??
- No dobrze, współczuję ci, ale co ja mam z tym wspólnego??
- Nadal nie rozumiesz?? Ktoś był i najwyraźniej nadal jest tak potężnym magiem, że zdołał stworzyć broń na pierwotnych.
- Nadal Kol, co ja mam z tym wspólnego??
- Bonnie.. Chyba naprawdę nas nie lubisz co? Jeśli ktoś potrafi zniszczyć pierwotnego, to co go powstrzyma przed mordowaniem zwykłych ludzi, przeklętych wilkołaków czy uroczych czarownic??
Zajęło jej kilka sekund żeby przetworzyć te informacje. Jednak część z uroczymi czarownicami dotarła do niej wyjątkowo szybko.
Nie miała jednak wtedy czasu się nad tym zastanawiać. Wszystkie żywe istoty mogły zostać unicestwione w jednej chwili, a oni nie wiedzieli nawet kto mógłby chcieć to zrobić.
Notka wcześnie (dosyć) ale naszła nas wena :p Mamy nadzieję że się podoba, chociaż dzisiaj trochę bardziej dramatycznie. Ale cóż, nie można żyć samą miłością. Nowy rozdział za parę dni.
XOXO *
Mar & Yacker
*Mar na nowo wkręciła się w "Plotkarę"
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńKol <3
Tylko brak Caroline i Klausa szmutek :c
Czekam na next i zapraszam do siebie na nowy rozdział :D
Na początek - skrupuły chyba nie migą nikogo ponieść :D
OdpowiedzUsuńAle tak oprócz tego, wszystko jest świetne, jak zwykle. Bonnie i Kol ;3 Cudo!
Co do skrupułów to naturalnie masz rację, ale jakoś tak przez chwilę stałam się Kolem jak to pisałam, no i logika coś przestała działać ;p dziękujemy za miłe słowa (jak zawsze) ;) A, i oczywiście zapraszamy do udziału w konkursie (patrz: Notka autorek) ;*
UsuńCzyżby się coś szykowało między Kolem ,a Bonnie? Jestem na tak!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział super Kol i Bonnie robi się ciekawie ;D
OdpowiedzUsuń